
Praca, stres w pracy, powrót autobusem,
przedświąteczne zakupy, słowem ciężka sytuacja kiedy jedna rzecz
po drugiej kumulują się ze sobą. Wtedy przychodzi czas na to co czasami
każda kobieta powinna dla
siebie zrobić – wieczór piękna i relaksu. Wanna z gorącą wodą, sterta
kosmetyków, książka i radio. Czego więcej chcieć? Pod warunkiem
oczywiście, że
nikt nie dzwoni co pięć minut ani nie puka w drzwi pytając: już?
Niestety, moi domownicy są w tym mistrzami. Zanurzyłam
się w wodzie, czuję już pewien relaks mięśni i minęło może z pięć minut,
a tam co?
Pukanie. Kiedy wyjdę? Czy już wychodzę? Czy ja się utopiłam, że tak
długo tam
siedzę? Nie wiem jaki limit siedzenia należy mieć w tej rodzinie, ale ja
go na
pewno nie mam, bo okazuje się że dziesięć minut w oczach niektórych to
godzina.
Co można umyć w dziesięć minut? Niektóre kobiety tyle myją włosy nie
mówiąc o
reszcie ciała.
Miałam piękne plany wypróbować w taki
sposób nowy szampon, ale po piątym z kolei pukaniu z pytaniem „czy nie trzeba
cię ratować” zrezygnowałam. Zamiast relaksu w wannie można tylko się
zdenerwować. Rozwiązaniem byłoby korzystać z łazienki na końcu gdy już wszyscy pójdą
spać, ale wtedy mogę usłyszeć nieprzytomne „czemu hałasujesz o tej porze?”